“Szałowe” rozstrzygnięcie Mastersa MTC Babolat Challenge

23-24 kwietnia to dni, w których rozgrywane był Turniej Masters w ramach MTC Babolat Challenge Zima 2015/2016. 12 najlepszych zawodników z sezonu zasadniczego rywalizowało wpierw w czterech trzyosobowych grupach o awans do fazy pucharowej turnieju. Turnieje Masters zawsze przynoszą wielkie emocje i dość często dochodzi do nieoczekiwanych rozstrzygnięć. Dość powiedzieć, że ostatnią edycję wygrał Mateusz Gronau, na którego niewiele osób stawiało.

Do większych sensacji w turnieju nie doszło, ale to nie znaczy, że turniej przebiegał spokojnie i bez większych emocji – bo tych było co nie miara. W każdej z czterech grup mieliśmy spotkanie, które było prawdziwą gratką dla fanów tenisa. Na wzmiankę zasługuje spotkanie Tomka Jachimka z Michałem Kulikowskim, który przegrywał już 3:0, ale ostatecznie udało mu się wygrać 6:4. W innym z kolei bardzo wyrównanym spotkaniu pomiędzy Czarkiem Pytlem a Bartkiem Ramotowskim, zaledwie jedno przełamanie zadecydowało o zwycięstwie Bartka 6:4, a kluczem do sukcesu był bardzo solidny serwis.

W spotkaniach ćwierćfinałowych wzięli udział najlepsi z najlepszych tego turnieju. Piotr Pacholczyk spotkał się ze Stanisławem Mencwelem, Czarek Pytel z Tomaszem Szałowskim, Bartosz Ramotowski z Tomaszem Jachimkiem, a Maciek Sośnicki z Robertem Bartoszewiczem.

W pierwszym spotkaniu pomiędzy Piotrem a Stanisławem po pierwszym secie, gładko wygranym przez Piotra 6:2, wydawało się, że drugi set będzie już tylko formalnością, ale wtedy do gry wziął się Stanisław i wygrał drugiego seta w tie-breaku. W rozstrzygającym super tie-breaku od początku prowadził Piotr prowadząc już 6:3, ale Stanisław znów pokazał pazur i doprowadził do remisu, a następnie sukcesywnie wygrywał kolejne punkty. Spotkanie zakończyło się 10:8 dla Stanisława.

W drugim spotkaniu ćwierćfinałowym Czarek Pytel robił co mógł, żeby przeciwstawić się świetnie dysponowanemu koledze Tomaszowi, ale nic z tego. Tomasz zarówno w tym, jak i w następnym dniu okazał się nie do ruszenia. Spotkanie zakończyło się wynikiem 6:4, 6:2.

W spotkaniu pomiędzy Tomaszem Jachimkiem a Bartoszem Ramotowskim świetnie zaprezentował się Tomasz, który próbował agresywnie odpowiadać na mocne serwisy i forhendy Bartosza, ale nie mógł znaleźć recepty na mocno cięte slajsy i zabójcze dropszoty.

W przedostatnim ćwierćfinale spotkał się zwycięzca rozgrywek MTC Babolat Challenge Maciek Sośnicki z Robertem Bartoszewiczem. Po gładko wygranym pierwszym secie, w drugim pojawiły się problemy i Maciek bliski był przegrania drugiego seta po tym jak popsuł tzw. wystawkę. Kibice nie omieszkali skomentować zagrania głośnym „O Jezu…”. Na szczęście Maćkowi udało się utrzymać nerwy na wodzy i pokonać Roberta 7:5 w tie-breaku.

W spotkaniach półfinałowych zmierzyły się pary Tomasz Szałowski z Stanisławem Mecwelem i Maciek Sośnicki z dobrze sobie znanym kolegą Bartoszem Ramotowskim, z którym stoczyli już ponad setkę spotkań, z których w większości to Maciek wychodził górą, ale nie tym razem. Po gładko zapowiadającym się secie pierwszym, w którym Maciek prowadził już 5:2 i 40:0 nic nie wskazywało na porażkę, a jednak… Od tego momentu Maciek kompletnie się zaciął i po kilku świetnie zagranych piłkach Bartka, przegrał 10 gemów z rzędu. Mimo wygrania dwóch kolejnych gemów przez Maćka, niestety ostatni padł łupem Bartosza i to on mógł się cieszyć z awansu do finału.

W drugim półfinale lepszy z pary Szałowski/Mencwel, okazał się ten pierwszy, ale i tu emocji nie mogło zabraknąć. Pierwszego seta wygrał Tomasz 6:4, zaś w drugim to Stanisław wyszedł na prowadzenie 5:4 i przy własnym serwisie miał okazję zakończyć tego seta, jednak Tomasz zdołał odrobić straty i wygrać drugiego seta 7:5.

W wielkim finale spotkali się czarny koń tego turnieju Bartosz Ramotowski, który pierwszy raz wystartował w naszych rozgrywkach i od razu osiągnął taki sukces oraz Tomasz Szałowski, który znany jest ze swojej gry, nie tylko na naszych kortach, ale i całej Warszawy uczestnicząc regularnie w turniejach GPW. Wszyscy kibice spodziewali się więc zaciętego widowiska, pozwolili sobie nawet na małe zakłady :). Typowań było wiele, ale nikt nie był w stanie przewidzieć wyniku spotkania 6:1 6:3 dla Tomasza Szałowskiego. Tomek jak przystało na prawdziwego mistrza od samego początku spotkania grał swój najlepszy tenis, nie dając rozwinąć skrzydeł swojemu przeciwnikowi kończąc seta 6:1. W drugim secie mogliśmy obserwować fragment już lepszej gry Bartosza, ale tego dnia było to wciąż za mało na jeszcze raz to podkreślę, świetnie dysponowanego Tomka. Tego dnia chyba żaden inny zawodnik tych rozgrywek nie podołałby Tomaszowi. Na pocieszenie zgromadzeni kibice jednym chórem zaśpiewali Bartoszowi słynny hymn tego turnieju ”Nic się nie stało…” i wznieśli toast Proseco na cześć zwycięzcy i wszystkich graczy.

Turniej zakończono ceremonią rozdania pamiątkowych pucharów dla finalistów i zwycięzcy rozgrywek oraz nagród sponsorowanych w tej edycji Turnieju Masters przez firmę Babolat.

Wszystkim graczom pragniemy serdecznie podziękować za swój udział w imprezie i całym cyklu rozgrywek oraz pogratulować wygranym wspaniałego występu i liczyć na Państwa zaangażowanie w sezonie letnim. Już teraz zapraszamy do zapisów do letniej edycji do dnia 6 maja 2016.

Do zobaczenia na kortach:)

Zapraszamy do galerii ze zdjęciami https://www.tenismtc.pl/multimedia/galerie/turniej-masters-zima-2016/